czwartek, 8 września 2011

Za wszelką cenę czyli pro ana

Hej wszystkim:)



              To mój pierwszy post, jednak nie będzie miły, łatwy i przyjemny. Chcę dziś poruszyć temat, który mnie trochę zaszokował. Niedawno oglądałam program o zaburzeniach łaknienia, poruszono w nim kwestię blogów pro-ana (piszą je dziewczyny  obsesyjnie odchudzające się). Jako, że byłam w tej kwestii całkowitym laikiem zaraz wpisałam  w google hasło "proana". Otworzyłam pierwszy lepszy blog i... przeraziłam się. Młode dziewczyny piszą o walce z jedzeniem, głodem i własnym ciałem. Niektóre zdają sobie sprawę, że mogą umrzeć, ale wolą to niż przytycie. Najgorsze w tych blogach są rady, jak ukrywać jedzenie, jak schudnąć, bo korzystają z tego kolejne zafascynowane aną dziewczyny. Oczywiście wszystkie zachwalają "szczupłość". Znalazłam nawet wiersze do "Any" i takie mające motywować. Jeden z nich zaczyna się słowami " Znowu przytyłaś ty gruba świnio"...
             Jeśli macie jakieś przemyślenia na ten temat zapraszam do komentowania. Poniżej kilka zdjęć dziewczyn, które blogerki pro-ana uważają za ideały.




   


Czy uważacie, że to jest ładne?

3 komentarze:

  1. To chore i niebezpieczne. Zgadzam się z tobą. Powinni zamykać od razu takie blogi.
    Bardzo ładny blog, obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama kiedyś w to wpadłam i straszne jest to jak zmienia się wtedy pogląd człowieka na drugiego na jedzenie i ogolnie na świat. Straszne jest też to jak człowiek potrafi siebie znienawidzić tylko dlatego, że nie jest idealny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A najgorsze jest to, że tak naprawdę od najmłodszych lat jesteśmy zalewani widokiem "idealnych" modelek. Uważam, że na firmy powinny być nakładane sankcje prawne za pokazywanie wyretuszowanych modelek. A w pokazach powinny chodzić kobiety o różnej wadze. Bo tak jak nie podoba mi się mierzenie i warzenie modelek i wytykanie 3 kilo za dużo tak i nie podoba mi się przesada w druga stronę. Marze o dniu, kiedy ktoś wreszcie zrozumie, ze kobieta w rozmiarze 38/40 jest jednym z najczęściej spotykanych.

      Sama jednak muszę przyznać, że zdarza mi się narzekać, że tu i ówdzie mam za dużo.

      Usuń