Witajcie serdecznie !!!
Początkowo miałam zacząć ten post dość długim wstępem o moim cudownym powrocie do blogowania. Wyszedł mi mały esej, dlatego postanowiłam Was tym nie męczyć:) Wróciłam, chcę pisać. Mam mnóstwo pomysłów, więcej czasu i dwa lata regularnego czytania innych blogów za sobą (oczywiście odwiedzać ich nie przestanę:) Nie jestem żadnym ekspertem urodowym ani tym bardziej makijażowym, ale uwielbiam wszelkie nowinki i eksperymenty. Dlatego sięgnęłam po hennę.
Na wstępie muszę dodać że moje włosy są "po przejściach" . Farbowane kilka lat na czarno, póżniej nieudolnie rozjaśnione przez ...ekhm ...fryzjerkę... Kilka miesięcy temu zaczęłam farbować włosy henną, chciałam poprawić ich stan (albo chociaż nie pogarszać). Początkowo miałam problem żeby " ogarnąć" co i jak, więc pomyślałam, że może hennowaniu komuś się przyda:) Zapraszam!!!:)
Czego potrzebujemy? Oczywiście henny. Ja używam henny Khadi w kolorze jasny brąz. Zapakowana jest w pomarańczowy kartonik ( wybaczcie słabą jakość zdjęć, sa wykonane telefonem..aparat odmówił współpracy):
W opakowaniu mamy woreczek z henną, instrukcję , foliowe rękawiczki oraz czepek:
Sam proszek dodatkowo jest zapakowany w woreczek. Po rozcięciu zielonej folijki wygląda to tak:
Ja tym razem do henny dodałam łyżeczkę cynamonu (uwielbiam jego zapach) i tyle samo papryki mielonej ( chciałam uzyskać delkatne refleksy) Mieszankę rozrabiałam w porcelanowej miseczce Pamiętajcie, że henna najprawdopodobniej zafarbuje plastik.
Do henny dodaje się z ciepłą wodę. Ja dodaję zazwyczaj herbatę (ta na zdjęciu wyszła trochę za mocna, dlatego przed przygotowaniem papki rozrobiłam ją z wodą)
Dodatkowo dodałam jeszcze sok z dwóch cytryn. Dzięki niemu liście mają oddać więcej barwnika, a kolor ma wyjść głębszy.
Do całej mikstury dodaję jeszcze dużą łyżkę maski do włosów. Staram się żeby nie miała ciężkich silikonów w składzie. Ma za zadanie ułatwić rozczesywanie. Tym razem użyłam maski BingoSpa masło shea i pięć alg ( poprzednio była to alterra z granatem )
I teraz zaczyna się cała zabawa:) Wszystkie składniki dodajemy do miseczki. Mieszamy aż do uzyskania jednolitej, gładkiej mazi o konsystencji śmietany 12%. Bardzo ważne by nie wyszła za rzadka. Ja przy pierwszym hennowaniu siedziałam z papką spływająca po twarzy, szyi i plecach... I tu muszę dodać, że zawsze mam problem z dokładnym wymieszaniem mikstury. Mieszam i mieszam a kluchy jak były tak są. Tym razem sięgnęłam po mikser. A co! Wybaczcie niewyjściową miskę...:)
Tak wygląda gotowa mikstura. Później całość przykrywam folią i odstawiam w ciepłe miejsce na kilka godzin. Zaleca się około 12h , ale ja nie miałam czasu i poczekałam tylko 2 h. Takie leżakowanie henny ma spowodować utlenienie i przez to trwalszy i głębszy kolor ( jak dla mnie nie ma większej różnicy). Utleniona henna wygląda tak:
Z wierzchu zmienia kolor na ciemniejszy, czyli udało się:) I tu od razu muszę dodać, że nie zaleca się utleniania henny , która zawiera dodatek indygo ( czerń, ciemny brąz i orzechowy brąz). Kolor może nam wyjść mało twarzowy..np zielony:) Ja co prawda nigdy nie stosowałam mieszanek z dodatkiem indygo, więc nie są to informacje na podstawie moich odczuć. Wiem, że kilka dziewczyn miało takie problemy ( kilka też takich problemów nie miało).
Mieszanka gotowa, teraz czas na najtrudniejszy (dla mnie) punkt programu, czyli nakładanie. Hennuję się zawsze sama, jako że mieszkam z chłopakiem nie mam innego wyjścia. Początkowo próbowałam do nakładania użyć standardowego pędzelka do farby chemicznej, ale jak tak nie umiem. Przybajmniej bez wyrywania włosów. Teraz po prostu maź wmasowuję we włosy. Jak maskę czy odżywkę. Mam włosy do ramion , zawsze zużywam całe opakowanie. Henny żałować nie można, ma całkowicie otulić włosy. Później nakładam na włosy czepek dołączony do zestawu. Jako że mam duża głowę:) całość zabezpieczam jeszcze dodatkową foliówką. Następnie zawijam głowę w ciepły ręcznik ( nie musi być ciepły, ale przy tej pogodzie to sama przyjemność)
Wiem, wiem, wyglądam bardzo elegancko:) Hennę trzymam na włosach około 2-3 h. Zalecany czas to od około 1,5 h do 3h. Po tym czasie zmywam hennę , płuczę włosy letnią wodą aż spływająca woda będzie zupełnie czysta. Po hennowaniu przez dwa dni nie powinno się myć włosów, gdyż kolor musi się utrwalić. Ja zazwyczaj myję włosy codziennie, ale po hennowaniu i tak są trochę przesuszone, więc te dwa dni to nie jest większy problem. Tak wyglądały włosy przed całym zabiegiem:
Kolor to pozostałości po poprzednim jasmym brązie od Khadi ( farbowanie dwa miesiące wcześniej). I jeszcze zbliżenie na odrosty ( które wyglądają jak łysina by the way...)
I włosy po hennowaniu ( wybaczcie słabą jakość zdjęcia, było już bardzo późno)
Włosy pięknie błyszczą, kolor wygląda naprawdę naturalnie
Hennowanie ma kilka minusów. Jest czasochłonne, papkę ciężko rozprowadzić, ciężko zmyć a po wszystkim włosy ciężko rozczesać. Dodatkowo zioła mogą przesuszyć nasze włosy, ale z tym łatwo sobie poradzić, wystarczy dobra maska do włosów ( moja jest średnia i też daje radę), świetnie działa olejowanie.
Pomimo kilku minusów ja z hennowania nie mam zamiaru rezygnować. Kolor jest piękny, naturalny i często otrzymuję w związku z tym komplementy:) Henna nie niszczy włosów, wręcz przeciwnie . Moje włosy stały się nawet grubsze. I szczerze powiedziawszy polubiłam babranie się w hennie:)
Jeśli jesteście początkujące to radzę zapoznać się z tym, co na temat henny wie Idalia (klik). Jej post może być dla Was bardzo przydatny. Swoją hennę kupuję w Łodzi w Cudnym Sklepie ( nie znoszę zamawiać przez internet).
A wy jaką koloryzację stosujecie? A może wolicie swoje naturalne włosy?
pozdrawiam, trzymajcie się cieplutko:)
Vashti
Od jakiegoś czasu myślę nad przyciemnieniem włosów farbami khadi (ciemny albo orzechowy brąz) jednak jeszcze się nie odważyłam. Najbardziej obawiam się tego, że nie rozprowadzę jej równomiernie i będę mięć dwukolorowe włosy, a niestety nie mam nikogo do pomocy.
OdpowiedzUsuńA jak długie masz włosy? Na początku ciężko się rozprowadza, ale henny jest naprawdę dużo.Ja ją wmasowuję jak szampon i naprawdę ładnie pokrywa każde pasmo.
UsuńMam włosy za łopatki. Nie są ani krótkie ani bardzo długie i trudno przewidzieć czy jedno opakowanie wystarczy dla kogoś niewprawionego w nakładaniu.
UsuńJa mam włosy za ramiona i starcza bez problemu. Możesz poczytać też o hennowaniu u Idalii ( mam ja w blogrollu) Ona ma długie włosy a starcza jej jedno opakowanie:)
UsuńMam nadzieję, że u mnie będzie tak samo i wszystko bez problemu się pokryje. Wiem, że wielu dziewczynom jedno opakowanie starcza nawet na naprawdę długie włosy, mimo to mam trochę obaw, bo nie miałam jeszcze żadnych doświadczeń z farbowaniem henną.
UsuńJeśli się zdecyduję to tylko na przyciemnienie obecnego koloru. Nie będzie to kolosalna zmiana, więc ewentualne nierówności nie powinny być zbyt widoczne (oby nie były :)).
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa niestety używam farb drogeryjnych ( olia, casting ). Nie mam odwagi na hennę choć zawsze zachwycam się efektami u innych.
OdpowiedzUsuńJa też się bałam, ale miałam już tak poniszczone włosy że w końcu się odważyłam:) Zawsze jeżeli nie wyjdzie Ci henna możesz użyć po niej farby drogeryjnej:) Za pierwszym razem tak zrobiłam, bo źle wybrałam kolor i miałam marchewkowe włosy:)
Usuńraz w zyciu farbowałam włosy henną, daaawno temu, zabawy przy tym że ho ho :)
OdpowiedzUsuńPrzy pierwszym farbowaniu henną dodałam do mieszanki tyle wody, że musiałam wycierać się co chwilę ręcznikiem, henna skapywała mi po czole, szyi i nawet plecach....:)
Usuńo matko, to żeś zaszalała :D hihi
UsuńDobrze, że mój chłopak mnie nie widział:)
UsuńKolorek bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńMi tez się podoba:)
Usuń