niedziela, 2 marca 2014

Moja włosowa historia




Zapowiadałam Wam wczoraj (chyba jednak już dzisiaj), że dodam notkę o tematyce włosowej. I tak też czynię:) Uprzedzam tylko, będzie to post tasiemiec:)


Już od dawna miałam zamiar napisać Wam, co moje włosy ze mną przeszły, jednak zdobycie zdjęć okazało się bardzo trudne. Ich jakość nie jest powalająca, a w większości wręcz tragiczna. W związku z tym, że na blogu chcę zamieszczać posty o tematyce włosowej, pokazywać Wam różne produkty czy zabiegi zdecydowałam posta jednak dodać. Poza tym interesuję się tą tematyką, a dlaczego ? Tego dowiecie się czytając dalej:)



Zdjęć z najmłodszych lat nie posiadam, jednak wiem, że zawsze były one cienkie, proste i podatne na układanie. Mój naturalny kolor to typowy polski mysi blond. Teraz uważam, że jest piękny. Kiedyś mi bardzo przeszkadzał.

Poniżej moje zdjęcia z balu gimnazjalnego:





W tamtych czasach nic z włosami nie robiłam. Używałam zwykłego szamponu i odżywki z drogerii. Włosy były w dobrym stanie, śliskie i lejące. Brakowało im tylko objętości.

Mniej więcej w połowie liceum zapragnęłam zmian i postanowiłam zrobić "coś" z włosami. Pierwszym krokiem były cięcie u kolegi fryzjera. Do tej pory nie wiem jak mogłam zgodzić sie na asymetryczne cięcie. Jedna strona włosów sięgała mi do ucha, druga do brody. Wyglądałam okropnie i z tego czasu nie mam zdjęć. Dodam tylko, że na taką zmianę namówiła mnie koleżanka, jak się później okazało nie do końca zależało jej na moim dobrze (po ścięciu usłyszałam od niej " nie jest tak źle, i przynajmniej masz krótsze włosy niż ja")

Po fatalnym ścięciu już nie chciałam iść do żadnego fryzjera. Pozwoliłam włosom rosnąć swobodnie, ale oczywiście w końcu znudziło mi się i znowu zapragnęłam zmian. W wakacje postanowiłam ufarbować włosy, zwierzyłam się nawet koleżance (tej od ścięcia), że planuję zrobić sobie "pasemka". Oczywiście kilka dni później to ona zrobiła "moją" fryzurę:) A ja postanowiłam, że jako dobra koleżanka i abyśmy nie wyglądały tak samo "zrobię" się na brąz:)

Farbowałam włosy najpierw garnierem, nie pamiętam już dokładnego koloru. Później na rynku pojawiła się Safira i stała się moją ulubioną farbą. Wybierałam odcień jedwabisty karmazyn.





Na zdjęciu wyglądam jak pijana, ale to pewnie efekt przemęczenia:)  Włosy ciągle były w dobrym stanie, lśniły, były sypkie i po prostu ładne. Było ich więcej niż kiedyś. Wyraźnie stały się grubsze, nie miałam też problemu z oklapem.

Z perspektywy czasu był to jeden z najlepszych okresów dla moich włosów. Nie dbałam o nie jakoś wybitnie, ale czasem kupowałam szampony dla dzieci , używałam też odżywek i masek. Co prawda drogeryjnych, ale lepszy rydz niż nic:)

Z czasem moja farba zaczęła być trudniej dostępna i pewnego razu zdecydowałam się na jakiś brąz od Palette. Oczywiście kolor wyszedł czarny. Byłam zrozpaczona. Czekałam aż farba chociaż trochę się wypłucze, ale czerń pozostała czernią. I tak zostałam czarnowłosa:)



Włosy po plaży, dlatego takie zmierzwione:)




sama próbowałam zrobić "ombre"...




Włosy nadal prezentowały się nieźle. W tamtym okresie nie miałam nawet suszarki do włosów ani prostownicy:)


I tak sobie żyły, od czasu do czasu podcinane. Ja w tym czasie zmieniłam pracę i wtedy się zaczęło:) Pracowałam a restauracji, początkowo jako kelnerka ale stopniowo dochodziło mi coraz więcej obowiązków. Doszło do tego, że praca 7 dni w tygodniu po 10-12 godzin była dla mnie normą. Pracowałam 3 miesiące bez dnia wolnego, ale sama się na to godziłam, w końcu mieszkałąm sama i bałam się utraty pracy.

 Przemęczenie i czerń włosów sprawiała, że wyglądałam jak wapirzyca:) Albo zwyczajnie na chorą. Postanowiłam wtedy zmienić trochę kolor włosów i zejść z czerni. Udałam się do fryzjerki i ta doradziła mi by schodzić z czerni stopniowo , robiąc delikatnie jaśniejsze pasemka.

Zgodziłam się, brzmiało to całkiem profesjonalnie. Oczywiście przez delikatne pasemka rozumiałam brąz. Po pierwszym rozjaśnianiu okazało się, że fryzjerka zrozumiała "delikatnie" jaśniejsze jako pomarańcz. Nie przyznała się jednak do błędu, tylko kazała przyjść na kolejną wizytę za tydzień, twierdząc , że to "normalne" przy czarnych włosach. Jako, że nie miałam nigdy rozjaśnianych włosów to jak ta głupia gąska przyszłam do niej znowu. 


I wcale nie było lepiej. Miałam białe(!!!) pasemka na czarnych włosach. Od góry byłam bardziej blond. Ale od ucha w dół kolory się zlewały i miałam szare włosy. Jak to zobaczyła nie wytrzymałam i pokazałam , że nie jestem za bardzo zadowolona. I kolejny raz uspokoiła mnie, że to tylko kolor "przejściowy" i mam przyjść za dwa tygodnie. I znowu przyszłam.


Trzecia wizyta miała być już tą ostateczną. I miałam nadzieję, że zacznę wyglądać w końcu normalnie, a nie jak siwulek. 

I tym razem rezultat przerósł moje najśmielsze oczekiwanie. Włosy były żółte. Te poprzednio rozjaśniane do "platyny" zostało spalone i w większości wykruszone. Przy rozczesywaniu włosów widziałam takie dziwne spadające "farfocle". I zastanawiałam się co to jest. Na moje pytanie fryzjerka odpowiedziała "to normalne". Włosy były suche jak siano, wyglądały strasznie. Fryzjerka stwierdziła, że po tygodniu wrócą do normy i znowu będą lśniące. Ta...

Po pierwszym myciu włosów znowu przy czesaniu włosów zauważyłam dziwne farfocle. I zorientowałam się, że to moje spalone włosy. I zachciało mi się płakać. Włosy na czubku głowy wykruszyły się i miały długość około 3 cm. Musiała je ciągle przylizywać jakimś specyfikiem, bo inaczej strasznie odstawały.

Nie mam zdjęc z okresu tych przejść, czułam się okropnie i nie pozwalałam na robienie mi zdjęć. Postanowiłam nałożyć na włosy jakąś farbę, ale wszystkie wypłukiwały się po kilku myciach. Doszło do tego, że miałam na włosach farbę co dwa tygodnie. W końcu poznałam mojego chłopaka i zapytał, po co ciągle farbuję włosy i dodał jeszcze, że farbowanie chyba niszczy włosy. To trochę ostudziło móje zapędy do zostania łysolkiem.

Włosy prezentowały się tak:





Miałam na głowie kilka odcieni rudości, a włosy były w fatalnym stanie. 


Kilka miesięcy później zaczęłam czytać blogi i interesować się bardziej tym, jak mogę uratować moje włosy. Przede wszystkim oddałam siostrze prostownicę, by mnie nie kusiła. Kupiłam maskę do włosów biovax, próbowałam też używać szamponów ziołowych, ale strasznie plątały mi włosy. Wtedy nie wiedziałam, że powinnam unikać też silnych detrgentów.

Po jakimś czasie zaczęłam też olejować włosy i to bardzo mi pomogło. Zamiast katować włosy farbami sięgnęłam po hennę. Najpierw rudą.



Włosy nie były wtedy aż takie pomarańczowe, ale były mocno rude:) 



Odżywkowałam je, używałam delikatnych szamponów, nakładałam olejki a one prezentowały się coraz lepiej. Drażnił mnie tylko niejednolity kolor i rozdwojone, wykruszające się końce. Stwierdziłam, że znowu trzeba iść do fryzjera.

Akurat byłam z chłopakiem w Poznaniu. On miał cały dzień zajęty pracą, a mnie wysłał do fryzjera:) Pierwszy raz spotkałam się z tak profesjonalną obsługą, kolor został pięknie wyrównany a końce podcięte. I kiedy powiedziałam, że chcę podciąć włosy nie usłyszałam lamentów, że one takie zniszczone itp. Byłąm bardzo zadowolona:)

Nie zamierzałam jednak zrezygnować z henny, skoro kolor był już wyrównany sięgnęłam po Khadi jasny brąz. Chciałam włosów w ciepłym odcieniu. I takie wyszły. 





Na zdjęciu są od razu po hennowaniu, ale widać, jakie były lśniące i wygładzone. 

Zaczęłam bardziej świadomie dbać o włosy, a one zaczynały "zdrowieć". Niestety pech chciał, że skończyły mi się wszystkie szampony, a że byłam właśnie w Superpharm postanowiła kupić zestaw Dove color care. To była bardzo zła decyzja, gdyż szampon z tej serii bardzo wysuszył mi włosy. Końcówki stały się szorstkie i wyglądały jak miotełka. Początkowo myślałam, że to ja coś źle robię, ale po około dwóch tygodniach szampon odstawiłam. 

Po tym fatalnym zestawie włosy znowu podupadły na zdrowiu. W końcu stwierdziłam, że czas na kolejne hennowanie. Sięgnęłam tym razem po Khadi orzechowy brąz, by nieco ochłodzić kolor (nie wiem po co).

I niestety wysuszone końce mocno złapały ciemny kolor. Były bardzo ciemne w chłodnej tonacji. Mocno odznaczały się od reszty włosów.




Zaczęłam stosować różne maseczki z dodatkiem cytryny i miodu i stopniowo kolor stał się jaśniejszy.



Zdjęcie w świetle dziennym, dobrze oddaje kolor moich włosów. I poniżej z lampą błyskową, wykonane dwa dnie temu.



Zdjęcie było wykonane tuż przed kolejnym hennowaniem. Właśnie siedzę z maseczką na głowie, jak włosy trochę podeschną postaram się dodać zdjęcie aktualnego wyglądu:)

Post był trochę przydługi, gratuluję tym, którzy dotarli do końca. Moje włosy wiele ze mną przeszły, ale odkąd zaczęłam o nie dbać zauważyłam wielką poprawę. Końcówki przestały się bardzo kruszyć, zaczynam dostrzegać różnicę w długości (chociaż podcinam je regularnie). 

Na koniec chciałabym jeszcze napisać, co ( w moim odczuciu) najbardziej przysłużyło się moim włosom.

-zamiana farb chemicznych na hennę.
-odstawienie prostownicy, bardzo sporadyczne korzystanie z suszarki
-olejowanie włosów
-używanie łągodnych szamponów do codziennego mycia
-regularne stosowanie masek na włosy
-delikatniejsze czesanie

Odstawiłam też silikony, na początku całkowicie, ale był to w moim przypadku błąd. Teraz unikam ich w odżywkach i szamponach, ale do zabezpieczania końcówek używam serum z silikonem. 



Ostatnio rzadziej dodawałam posty, wyjaśniłam już z jakiego powodu. Chciałabym pokazać Wam, kto okupuje mój komputer gdy tylko zostawię go na chwilkę.



I tym optymistycznym akcentem zakończę ten jakże przydługi post.


pozdrawiam Was cieplutko, Vashti


















4 komentarze:

  1. ja nigdy nie farbowałam włosów ;)

    p.s. zapraszam na konkurs, do wygrania voucher o wartości 30$ na okulary, informacje tutaj: http://olusky.blogspot.com/2014/03/firmoo-giveaway.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, w ciemnych super wyglądałaś ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nawet dobrze się w nich czułam, ale nieumalowana wyglądałam bardzo blado. No i musiałam farbować włosy co 3 tygodnie, bo bardzo było widać odrosty.

      Usuń
    2. Ja mam podobnie, w ciemnych wyglądam blado jak sie nie umaluje ale jak człowiek, a w blondzie wyglądam jak trup i osoba na wykonczeniu jesli sie nie pomaluje to wolę juz bawić się w Królewnę Śnieżke :D

      Usuń